Geoblog.pl    Strine    Podróże    Australia 2007    Wizy, czyli jak przeżyć mały stresik
Zwiń mapę
2007
13
paź

Wizy, czyli jak przeżyć mały stresik

 
Polska
Polska, Poznań
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 0 km
 
Tak, popełniliśmy książkowy błąd – najpierw kupiliśmy bilety, potem złożyliśmy wnioski o wizę. Wprawdzie niekarana, kochająca Australię i ze wszystkich stron słysząca, że wiza do Australii to kein Problem, ale jednak ministres był.

Pomijając już drobny fakt, że od 1 lipca 2007r. nie płacimy za wizę elektroniczną, w marcu 2007 zapłaciliśmy 70 AUD. Dodatkowo byliśmy na tyle sprytni, że wniosek o wizę złożyliśmy chwilę po mojej zmianie pracy, kiedy to byłam na okresie próbnym, co spowodowało nerwową reakcję australijskiego wydziału wizowego w bodajże Hobart – musiałam więc dostarczyć potwierdzenie zatrudnienia oraz potwierdzenie przyznania mi urlopu.

Wizy są fajne, przysyłają grzeczny mail z informacją, że trzeba go wydrukować i okazać na lotnisku w Australii, po czym droga wolna. Nie przyjmujemy więc do wiadomości, że przy naszym szczęściu (brawo Murphy) na pewno system w dniu przylotu się zresetuje i zostaniemy bohaterami filmu „Terminal 2”.

Nauczki i dobre rady:
1. Najpierw dostań potwierdzenie z ambasady, że masz wizę, dopiero potem kupuj bilet. Bilety nie uciekną, a stresu – być może irracjonalnego, ale jednak – mniej.
2. Składaj wniosek elektroniczny. Owszem, jest możliwość dostarczenia do ambasady wniosku wydrukowanego (stan na rok 2007) i otrzymanie wizy wbitej do paszportu, ale jest to na pewno bardziej kłopotliwe, gdyż wymagane jest tu nieco więcej formalności. Wyczerpujące informacje na stronie www.australia.pl
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Strine
Magda Rut
zwiedziła 5% świata (10 państw)
Zasoby: 74 wpisy74 22 komentarze22 552 zdjęcia552 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
04.07.2008 - 04.07.2008
 
 
15.08.2008 - 15.08.2008
 
 
10.04.2009 - 10.04.2009