Geoblog.pl    Strine    Podróże    Australia 2007    Dreamworld, czyli australijska siedziba tygrysów
Zwiń mapę
2007
18
paź

Dreamworld, czyli australijska siedziba tygrysów

 
Australia
Australia, Gold Coast
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 17234 km
 
Wrażenia z dzisiaj:
- bylam w Dreamworld - jednym z kilku Theme parks w Australii. Zdecydowalam sie na te megadrogie bilety wstepu (64$ za osobe!) ze wzgledu na to, ze mozna tam zobaczyc fajne tygryski na tzw. Tiger Island. Generalnie park jest duzy i jest tam mnostwo atrakcji, glownie dla dzieciakow, ale uznalam po wyjsciu, ze byloby szkoda wydanej kasy, gdyby nie tygrysy. Przejechalam sie takze zabojczym wprost rollercoasterem, ktory mnie po prostu powalil na kolana i wyszlam z niego na miekkich nozkach.

Co ciekawe, mimo tak drogiego wstepu kilka atrakcji jest dodatkowo platnych.

Wrazenia dodatkowe:
- jechalam tam pociagiem z Central Station, ktory to dworzec jest naprzeciwko hostelu. Stacja jest dosc przejrzysta, natomiast ciesze sie, ze dzien wczesniej bylam w tourist info centre. Tam zostalam poinformowana, ze: aby dostac sie do Dreamworld, trzeba jechac do stacji Coomera, potem wsiasc w autobus TX5, ktory jest w cenie biletu pociagowego, czyli 13,40$ w obie strony za osobe. Pani na stacji probowala mi wcisnac, ze raz, ze trzeba jechac stacje dalej, do Helensvale, dwa, ze za autobus trzeba dodatkowo doplacic. Okazalo sie, ze pani z tourist info miala jednak racje. Calosc podrozy megasprawna, pociagi estetyczne, czyste i przyjemne, z wykladzina i miekkimi siedzeniami.
- z powrotem jechalam oczywiscie tym samym pociagiem, nieco tylko zapchanym, bo w Surfers Paradise, z ktorego jedzie ten pociag, zaczal sie tego dnia Indy Car (mega wyscigi samochodowe). Na Central Station zjadlam obiad (MacOz) w McDonaldzie - kanapka byla mniej tlusta, niz w Polsce, obsluzyl mnie pol-Polak (ale nie gadajacy po polsku), natomiast siedzacy na sasiedniej laweczce chlopak w pewnym momencie wstal, zostawil swoj bagaz i rower i udal sie do jakiegos okienka, bo cos tam widocznie zapomnial. Nikt tego bagazu od razu nie ukradl. Moj znajomy dziwi sie, ze nikt go takze nie pogonil, bo podobno nie mozna tu zostawiac samopas zadnej torby. Wiadomo, terrorysci.

Wieczorem bylam takze ze znajomymi na punktach widokowych: Mt Coot-tha, Kangaroo Point Cliffs, Wilson Outlook. Piekne zdjecia mam!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (9)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Strine
Magda Rut
zwiedziła 5% świata (10 państw)
Zasoby: 74 wpisy74 22 komentarze22 552 zdjęcia552 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
04.07.2008 - 04.07.2008
 
 
15.08.2008 - 15.08.2008
 
 
10.04.2009 - 10.04.2009