Geoblog.pl    Strine    Podróże    Wenezuela - w krainie tukana...    Dzień czwarty - siostro, basen!
Zwiń mapę
2008
18
lis

Dzień czwarty - siostro, basen!

 
Wenezuela
Wenezuela, Playa el Agua
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 9071 km
 
Tego dnia rano zajęliśmy leżaki przy basenie, by spokojnie poleżeć i poczytać książki. Prowadziliśmy również obserwację gości hotelowych. Ciekawa grupka biwakowała obok nas na leżakach: grupa Brytyjczyków w rozmiarach hmmmm rubensowskich. Jedna para miała dziecko, które już dawno powinno chodzić. Jak się potem okazało, to, że jeździ w wózku dziecięcym to kwestia lenistwa rodziców, którzy nie mieli ani ochoty, ani kondycji, by nauczyć dziecko chodzić. Wystarczyło kilka dni z jakąś ciocią, by dziecko zaczęło przejawiać oznaki samodzielności.
Inną ciekawą postacią w tej grupie była nastolatka, która wymyśliła sobie, że doskonałym sposobem na relaks gości jest walenie piankową rurką o powierzchnię wody, chlapiąc przy okazji innych gości. Odgłos każdego uderzenia to jakby ktoś walił mi kijem prosto w głowę. Niestety uwagi nie skutkowały i pod koniec miałam ochotę przytrzymać jej łeb pod powierzchnią wody.
Pozbywałam się za to przy nich kompleksów. Przy wadze lekko licząc 150 kg brytyjskie dziewczyny paradowały w bikini podczas, gdy ja, o połowę lżejsza, zakrywałam się czym się dało. Bez żadnego skrępowania jadły porcje trzykrotnie większe od mojej. W hotelu mieliśmy wszyscy wyżywienie all inclusive, jednak nieraz widzieliśmy, jak stadko naszych ulubionych gości kupowało sobie dodatkowo chipsy czy pizzę.
My za to urządziliśmy sobie degustację drinków :)
Pod koniec dnia zrobiliśmy rozeznanie w ofercie przydrożnych stoisk turystycznych. Bardzo chcieliśmy zobaczyć przepiękne Los Roques, jednak cena (jednodniowa wycieczka kosztowała kilkaset złotych od osoby) skutecznie nas odstraszyła.
Dla osób chcących urozmaicić sobie wakacje, Margarita ma dużo do zaoferowania: od wycieczek konnych, przez nurkowanie przy sąsiednich wysepkach, aż po zwiedzanie wyspy terenówką. Ceny są również zróżnicowane.
Postanowiliśmy zorganizować sobie całkowicie samodzielną wyprawę: wypożyczyć auto i zwiedzić najpiękniejsze miejsca na wyspie. Obok naszego hotelu znaleźliśmy budę z wypożyczalnią Thrifty. Właściwie celniejszym określeniem byłoby: stanowisko myśliwskie, gdyż siedziba wypożyczalni mieściła się w budzie stojącej na wysokich palach, do której wchodziło się po stromych schodach. Niedaleko była jeszcze całkowicie lokalna wypożyczalnia, jednak była nieczynna i dlatego zdaliśmy się na opiekę korporacji.
Wydaje Wam się, że z sieciami wypożyczalni to jak z McDonald's? Buła wszędzie smakuje tak samo? Nic bardziej błędnego. Lokalny oddział Thrifty działał całkowicie według zasad wenezuelskich: a) maniana, b) turysta to zło konieczne, a gringo w szczególności, c) "ale o co chodzi?"
Na początku zrobili na nas kapitalne wrażenie: w pełni profesjonalne biuro, bezproblemowa rezerwacja. Wybraliśmy najtańsze autko - Toyotę Yaris w cenie 152,64 Bf. Mieliśmy zgłosić się po auto o godzinie 8:00 dnia następnego. Wróciliśmy do hotelu i kontynuowaliśmy nicnierobienie.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Strine
Magda Rut
zwiedziła 5% świata (10 państw)
Zasoby: 74 wpisy74 22 komentarze22 552 zdjęcia552 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
04.07.2008 - 04.07.2008
 
 
15.08.2008 - 15.08.2008
 
 
10.04.2009 - 10.04.2009